29 września 2013

Rozdział 2 ,,Marzenia''

Diana POV


   Kiedy już odprawiłam Sarę postanowiłam zabrać się do pakowania. Niestety musiało do tego dojść. W szafie były rzeczy mojego eks. Spakowałam je i napisałam mu SMS-a:
  
  ,, Cześć, jeżeli chcesz odzyskać swoje rzeczy to radze ci przyjechać po nie jak najszybciej, bo potem wylądują w koszu. Nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich wyjaśnień, więc nie szykuj ich sobie oraz nie licz na to, że ci wybaczę.''




      Godzinę później usłyszałam dźwięk dzwonka. Zdziwiło mnie to, że tak szybko przyjechał. Nigdy nie był punktualny, a przynajmniej jeżeli chodziło o mnie. Tłumaczył się, że korki na mieście. STOP!!! Nie dam się wspomnieniom. Oprzytomniałam dopiero po powtórnym dźwięku dzwonka. 

- Hej!

- Hej Tom! Proszę oto twoje rzeczy! Mam nadzieję, że wszystko spakowałam, jeżeli jeszcze coś znajdę to zadzwonię. No to cześć! - już miałam zamykać drzwi,, gdy mi przeszkodził.

- Czekaj!!! Wiem, że nie chcesz słuchać moich wyjaśnień, ale chyba jednak chcesz znać prawdę? Więc jak? Skoro jednak nasz związek i tak się rozpadł, to jednak należą ci się prawdziwe wyjaśnienia.

- Ok. Ale najlepiej się przejdźmy. 

 Wybrałam spacer. Nie chciałam go zapraszać do domu. Może lepiej przyjmę cokolwiek na świeżym powietrzu. Szliśmy długo w milczeniu zanim zaczął mówić.

- To zaczęło się zanim byliśmy w związku. Przespaliśmy się kilka razy. Ale wiedziałem, że z tego nic nie wyniknie. Zerwałem z nią kontakt no, a potem wiesz. Byliśmy parą. Teraz po kilku miesiącach odnalazła mnie i okazało się, że była w ciąży. Nie chciałem jej znać, byłem przekonany, że to nie moje dziecko, ale ona zaczęła mnie szantażować. Chciała powiedzieć tobie o dziecku jeżeli nie zacznę płacić jej co tydzień alimentów. Wiem, że moje przeprosiny nic dla ciebie nie znaczą, ale powiem to jeszcze raz. Przepraszam!

- Wybaczam ci, ale to nic nie zmienia. Wybacz, ale nie mam czasu. Żegnaj! Najlepiej nie dzwoń i nie pisz! Po prostu zapomnij! 

   Przyspieszyłam i pognałam do domu. Oczywiście moja psychika jest słaba i łzy zaczęły mi lecieć ciurkiem. Weszłam do domu i rzuciłam się na łóżko. No pięknie! Ciekawe o czym ja się jeszcze dowiem. Jak śmiał mnie tyle czasu okłamywać. Może i bym mu to dziecko wybaczyła, gdyby mi powiedział od razu może i bym mu wybaczyła. Leżałam tak może pół godziny, gdy znów cisze przedarł dzwonek. Widocznie znów chciał się z czegoś wytłumaczyć lub sprawdzić, czy mi nie odbiło. Byłam pewna, że to on. Już miałam ochotę na niego nawrzeszczeć, gdy w drzwiach zobaczyłam Sarę z walizką i wtedy wszystko mi się przypomniało. No tak na śmierć zapomniał o naszym wyjeździe do Londynu. Fajnie pociąg miałyśmy za godzinę, a ja nawet nie byłam spakowana. I w tym wszystkim zbawienna była Sara. Pomogła mi się spakować oraz zamówiła taksówkę. Fajnie jest mieć taką przyjaciółkę, która ma dla ciebie zawsze czas i pomaga ci się ogarnąć. Na pociąg zdążyłyśmy idealnie. Kiedy już byłyśmy w właściwym przedziale odetchnęłam z ulgom. Strasznie dziś dużo ludzi tym wagonem jechało, nawet były jakieś nieścisłości, ale całe szczęście, że nam coś takiego się nie zdarzyło. Po 4 godzinach byliśmy na miejscu. Wow! Jak dawno tu nie byłam chyba z 4 miesiące. No fakt, nie miałam czasu, by częściej przyjeżdżać. W sumie najwyższy czas, by odwiedzić ojca. Odkąd dostał prace w wytwórni w ogóle nie ma dla mnie czasu. Ale jestem w stanie mu to wybaczyć, przynajmniej się stara być opiekuńczy. Stęskniłam się za nim. Chciałabym ten wieczór spędzić z nim, ale oczywiście dziś jest ten bankiet. Dobra pójdę na godzinę, a później się zwinę na jakąś imprezę wraz z Sarą. No właśnie, Sara. Coś mówi do mnie od minuty.

- Diana? Halo! Ocknij się! Pytam się po raz setny, czy to ten budynek?

- Tak, tak apartament numer 69 i nie krzycz tak ok?

  Wyjechaliśmy windą i zapukaliśmy do drzwi.

- Diana! Witaj kochanie. Szybka jesteś. Wiesz, nie wierzyłem w to, że przyjedziesz. Nigdy mnie nie słuchałaś, ale i tak cieszę się, że jesteś. Mam nadzieję, że na dłużej przyjechałaś. Mam dużo panów, ale może najpierw przedstawisz mi tą młoda damę?

- Tato to jest Sara moja najlepsza przyjaciółka.

- Dzień dobry panie Daisy. Miło pana poznać.

- Mi ciebie również. No to rozgośćcie się. Wynająłem wam osobny apartament obok. Mam nadzieję, że będziecie zachwycone. No dobra lećcie się szykować na dzisiejszy wieczór. Bankiet zaczyna się za godzinkę. 

  Nasz apartament był równie cudowny jak ojca. Ale nie miałyśmy wiele czasu go zwiedzać. Wyrobić się w godzinę to dla dziewczyny wielkie wyzwanie. Ale my zdążyłyśmy się odświeżyć, ubrać i zrobić makijaż. Nie czułam jakoś tej atmosfery, że zaraz spotkam wiele gwiazd i to na żywo. Za to Sara była mega napalona. W sumie jarała się najbardziej 1D (to jej idole). Ja ich lubiłam, ale nie aż tak bardzo jak ona. W pewnym momencie, nawet nie wiem dokładnie w jakim zapukał ojciec do drzwi. 

- Gotowe? Wow! Diano, wyglądasz olśniewająco ty również Saro.

- Dziękujemy! - powiedziałyśmy równocześnie. 

Potem to już poczułyśmy się jak w bajce. Pod blog przyjechała limuzyna i zabrała nas do jakieś wynajętej sali, gdzie było pełno gwiazd oraz reporterów. Te wszystkie flesze były cudowne. Świetnie by było być sławną, ale nie ważne. Mam ochotę wracać do domu. Ubiegłej nocy prawie nie spałam. Trudno, jakoś to przeżyje. Po wejściu do środka ojciec od razu porwał nas do chłopaków z One Direction.

- Witajcie chłopcy! A oto i moja córka Diana i jej przyjaciółka Sara. 

- Hej, sądzę, że nie musimy się wam przedstawiać.

- Nie, ale i tak miło was poznać, wiecie właśnie spełniło się moje największe marzenie.

 Sarze żarzyły się oczy, w sumie nie ma jej się co dziwić  Niestety nie miałyśmy okazji dłużej z nimi pogadam. Ojciec przedstawiał nam chyba każdą napotkaną sławną osobę. Niesamowite, jak niektórzy potrafią być mili dla innych. W końcu znaleźli trochę czasu tylko dla siebie.

- I jak ci się podoba to wszystko, bo dla mnie to bomba. Nie sądziłam, że mój ojciec ma tak rozległe kontakty.

- To jest powiem ci więcej niż cudowne, olśniewając. Teraz to chyba mi nikt nie uwierzy, że na serio poznałam 1D.

Nieoczekiwanie zjawił się kelner i przyniósł nam szampana.

- Proszę, oto szampan dla córki wiceprezesa oraz dla panienki - podając nam ukłonił się.

- Wow! Jakie maniery, teraz to już takich nie spotkasz - roześmiałyśmy się obie. Sara to jednak u każdego doszuka się jakiś cech.

 Zabawa trwała w najlepsze, tylko ja jakoś stałam się otępiała i zaczęło mi się kręcić w głowie. No pięknie, zmęczenie daje się we znaki.

- Sara ja idę do WC.

- Wszystko ok Diana? Nie najlepiej wyglądasz. Blada jesteś.

- Jest ok.

Szłam i czułam się coraz gorzej. Wszystko mi się zaczęło rozmazywać i kręcić w głowie. Na szczęście pomyślnie doszłam do toalety. Otworzyłam kran i zaczęłam przemywać twarz, mniejsza z tym, że makijaż się rozmaże. Strasznie piekła i nawet nudności zaczęły mnie męczyć. Nagle straciłam przytomność i upadłam. Przez głowę przeleciała mi tylko jedna myśl ,, Tato!''



________________________________________________________________


Przepraszam za wszelkie błędy. 

Jeszcze raz proszę o komentowanie po przeczytaniu. Dla ciebie to tylko minuta, a mi daje power do dalszego pisania.

    


 Syśka :*

3 komentarze:

  1. Aw aw aw awww ^_^ to chyba wystarczy... <

    maybee_someday

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja kochana, droga, cudowna, najwspanialsza Syśko.
    Chciałabym cię tylko uprzedzić iż ten komentarz będzie dość długi i może zawierać słowa niekulturalne.
    A więc, przechodzę do sedna sprawy.
    Misiu mój kochany apeluję do ciebie kulturalnie jak cywilizowany człowiek dodawaj mi szybko w podskokach i pędzikiem kolejny rodził bo jak nie to:
    -będę wyzywać,
    -zjem cię,
    -WIEM GDZIE MIESZKASZ BÓJ SIĘ!
    -wspominałam ,że cię zjem??
    -a wspominałam ,że wiem gdzie mieszkasz?? :D

    Więc, apeluję do ciebie z apelacyjnym głosem DODAWAJ MI PĘDZIKIEM ROZDZIAŁA BO JAK NIE TO CI ROBIĘ TAKI SAM ,ŻE SIĘ POSIKASZ W GALOTKI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    To tyle ode mnie, Kocham, ściskam, całuję. Paula. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww ŚWIETNY!!!! Naprawdę wciągnęła mnie cała akcja :) W ogóle świetnie piszesz... :)

    OdpowiedzUsuń